środa, 20 lutego 2013

Nowa generacja konsol, dla kogo?


Długo zastanawiałem się, czy podejmować rękawice w tym temacie. Nie wiedziałem, czy w ogóle chcę zabierać głos w temacie, który bardziej mnie irytuje, niż nakłania do prowadzenia jakiejkolwiek dyskusji. Nowe konsole za pasem. Patrzę na zagarek: 1h 16 min do początku PlayStation Meeting i prawdopodobnej oficjalnej zapowiedzi PlayStation 4. (Oczywiście o ile Japończycy zdecydują się użyć w nazwie cyfry 4, która w Japonii ma nawet gorszą renomę niż u nas liczba 13). Co tak naprawdę napędza firmy ku temu, by wydać kolejny hardware?
Osoby niezaznajomione z tematem, kierując się jedynie prostą powierzchownością sprawy, powiedzą krótko: chodzi o pieniądze. No i pewnie coś w tym jest, ale znajomość wyników finansowych firma Sony i Microsoft pozwala mieć jednak wątpliwości. Sony w dalszym ciągu wskazuje na straty w sektorze PlayStation, czyli najkrócej rzecz ujmując: fortuna, która poszła na proces stworzenia PS3, jego testów, promocji i koszty produkcji, jest większa niż przychody firmy z tytułu sprzedaży tejże konsoli. (Microsoft cierpi na podobną chorobę).
Mamy mnóstwo ciekawych tytułów. Co roku trafiają się gry innowacyjne, choć rewolucji na miarę wydania pierwszego Dooma już chyba nie zaznamy. Konsole obecnej generacji podniosły nas z kanap, kazały skakać, tańczyć, machać dłońmi, kopać oraz wykonywać ćwiczenia fizyczne, doprowadzające nas do ekstremalnego zmęczenia.
Mimo upływ kilku lat od premiery sprzętu, w który nie zmieniliśmy procesora, karty graficznej czy ilości pamięci RAM, zauważamy nieustanny progres w temacie jakości, widzimy poprawę w zakresie szczegółowości obrazu, ulepszona została animacja ruchu postaci, a mimika wirtualnych twarzy pokazuje rzeczy, których chyba nikt nie oczekiwał od tych konsol na początku ich istnienia na rynku.
Konsola z zabawki dla dzieciaków stała się w końcu elementem rozrywki nie tylko związanej z grami. Wiele jej elementów na pewno wymaga jeszcze dużych zmian i popraw, ale w końcu dostajemy mnóstwo możliwości online, dostęp do aplikacji społecznościowych, używamy konsoli do zbierania w niej filmów czy zdjęć, można jej użyć do zwyczajnych pogaduch, a od pewnego czasu można w niej nawet dokonać prostego montażu filmu czy zrobić przelewy bankowe. Takie akcesoria jak Move, Kinect, klawiatury czy headsety na stałe weszły już do naszych domostw i nie wygląda na to, żeby gdziekolwiek się teraz wybierały.
Co więc takiego się dzieje, że pomimo wielkich obietnic, o bardzo długim czasie życia konsoli na rynku i że zanim w ogóle ktoś zacznie myśleć o wprowadzeniu następców, minie z 10 lat, mamy taką sytuację jak dziś, czyli czekamy na konkrety od twórców? Jaką rewolucję mają wnieść nowe konsole?
Chyba wszyscy znamy odpowiedź. Może to za wcześnie. Może niesprawiedliwie. Ale przyznać się: kto liczy na coś więcej niż więcej polygonów, bardziej szczegółowe teksturki, więcej obiektów na ekranie? Kto z nową konsolą wiąże coś więcej niż tylko skok w jakości grafiki? No właśnie…
Sama rozmowa o skoku w grafice też jest mocno napompowana. I to bardziej marzeniami, niż rzeczywistym i dobrze wymierzonym obiektywizmem. Już sami święci z Crytec’u, którzy wysmażyli nam kolejnego kotleta, mającego nas zniszczyć samym spotkaniem się z nim oko w oko, powiedzieli głośno, wyraźnie i bez ściemy: nowa generacja konsol już na starcie będzie miała słabszą grafikę, niż obecne PC.
Mało to eleganckie i mało literackie, ale pozwolę sobie: WTF?!
Każą nam zapłacić za coś, co już w chwili będzie przestarzałe? No… to może akurat jest normalne w świecie sprzętu komputerowego, ale konsola miała przynajmniej przez chwilę sprawić, że rasa panów (jak od pewnego czasu nazywają się sami właściciele ultra-komputerów) zaczerwienie się z zazdrości!
W tym miejscu przyznaję, że pęka każda nić, którą w swoich przemyśleniach od wielu dni, próbowałem dotrzeć do kłębka. Do niedawna myślałem, że rozwój branży będą napędzać firmy pokroju nVidia czy ATI, które będą wydawać kolejne potwory graficzne (dziś czytałem o karcie graficznej za prawie 5 tys. zł i już są pierwsi chętni na zakup), a posiadacze komputerów i graficzni onaniści dokonają hekatomby na świnkach skarbonkach i polecą po to, żeby zobaczyć, ze w Crysis 3 niebo odbija się w talerzu zupy, a tam gdzie ktoś przed chwilą przebiegł, pozostanie jego odcisk stopy na trawie. Owszem, piękna to sprawa i wzbudza we mnie poczucie respektu dla osób, które poświęcają życie na przeniesienie świata realnego w jak najwierniejszym stopniu do świata wirtualnego, ale czy to wpływa na finalny odbiór produktu jakim jest gra? Kto w finalnej wersji Crysis 3 prując z łuku do innego gracza będzie patrzył na to, czy mu się w butelce leżącej na podłodze odbija lampa na suficie, albo czy obiekt będący oddalony od nas o 500m i nie mający w danej chwili żadnego strategicznego znaczenia dla gry, ma 1.000 tworzących go elementów, czy może jednak składa się z 50.000 elementów?
Wszystko mi się rozjeżdża i nie potrafię sobie odpowiedzieć na pytanie: po co?
Wiadomo, że developerzy zaczęli nawoływać, że potrzeba im nowych maszynek, bo stare już płaczą, że im duszno, że za gorąco i kalkulatory już się przegrzewają… No ale kto słuchał graczy? A przynajmniej tych świadomych graczy! Bo jest mnóstwo osób, które liczą, że nowa generacja wypali im oczy szczegółowością obrazu. Moi drodzy – nie wypali. Ktoś już to powiedział, ktoś, kto już wie co może ta konsola. I co z tego, że znów na premierze powiedzą nam, że mamy jeszcze 80% mocy uśpionej i nie wykorzystanej przez pierwsze produkcji, skoro przez 6 kolejnych lat będziemy pracować nad tym, by to wykorzystać, a w tym czasie jakość oprawy na PC odskoczy nam, jak Enterprise wchodzący w „warp” i mknąc w kierunku gwiazdy o nazwie „fotorealizm”!
Czas zakończyć te rozważania. Za chwilę wystartuje konferencja PS Meeting. Kto wie? Może za kilka godzin będę się wstydził publikacji tego tekstu, a zadanie pytania „po co?” będzie tak samo istotne, jak wczorajszy opad śniegu. Może dostaniemy taką niespodziankę i taki szok, że zapomnimy o PS3/X360 i rzucimy się w stronę nowych dzieci czołowych producentów sprzętu do gamingu.
Szanse na to, oceniam jednak na bliskie zeru. Moje jedyne oczekiwania co do deklaracji to stabilne 60fps dla wszystkich produkcji, ewentualnie rozdzielczość 4K (choć nie wiem po co – chyba żeby zobaczyć więcej rys na powierzchni lufy giwer w Crysis 4). Niekoniecznie idące w parze.
Ciekawe, czy jutro będę się musiał z tego tłumaczyć…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz