niedziela, 17 marca 2013

Gry, w które nie graliście, a powinniście! - cz.1



Catherine
Prawdopodobnie słyszeliście coś o tej grze, choć będąc w sklepie wzięliście ją do ręki tylko dlatego, żeby sprawdzić, czy na okładce jest golizna, której w grze podobno pełno. Golizny nie było, odłożyliście pudełko na miejsce i zapomnieliście. I nie mieliście możliwości dowiedzieć się, że ta gra to nie chory wymysł Japończyków, którzy lubują się w kreskówkowej erotyce, a coś znacznie ciekawszego. Wbrew krążącemu stereotypowi, w grze nie zobaczycie nawet jednego nagiego cycka. Najlepszym komentarzem dla siły stereotypu niech będą słowa właściciela sklepu, w którym nabyłem swoją kopię Katarzynki.

Ta gra to swego rodzaju fenomen. Jeszcze się nie zdarzyło, żeby przyszedł po jakąś grę tabun dzieciaków, który wrócił dzień później chcąc ją zwrócić. Dzieciaki liczyły na ostrą jazdę, a wracały wkurzone, że nie ma tam golizny i mówiły, że ich oszukano w recenzjach.

Wychodząc ze sklepu i tak usłyszałem: Tylko ręce na kołdrze trzymaj! Poczucie humoru pana nie opuszczało, ale ja już byłem w innym świecie, dostając to, na co długo czekałem. Bo Kasia kazała bardzo dłuuuuugo na siebie czekać. Niestety gra w Europie była wydana kilka miesięcy po premierze w Japonii i w Nowym Świecie. Powodów tak późnego wydania u nas nie znam do dziś.
A więc drogi onanisto, po tym wstępie wiesz, że nie masz już tutaj czego szukać – idź zajmij czymś dłonie. Graczy zapraszam do chwycenia pada. Startujemy.

Czym jest Catherine? W Internecie znalazłem coś takiego: „puzzle-platformer psychological horror adventure game” – po naszemu wychodziłoby „platformówka z zagadkami, psychologiczny horror przygodowy”. Bogata definicja powinna powiedzieć wszystko, a nie mówi nic. Taka specyfika tego tytułu, bo nic tu nie jest jasne i klarowne, zarówno fabuła jak i rozgrywka toczy się na dwóch płaszczyznach, które teraz spróbuję przełożyć na język Piastów.

Naszym bohaterem jest Vincent, dość młody chłopina, który wieczory spędza w jedyny słuszny sposób, którego pozazdrości mu każdy ustatkowany mężczyzna (taki jak chociażby autor), a mianowicie: żłopie zacne trunki, w zacnej knajpie, w towarzystwie zacnych kumpli, obsługiwany przez bardzo zacną kelnereczkę. Gość ma dziewczynę, która mentalnością trochę przypomina zakonnicę i co gorsza w momencie, gdy naszła ją ochota na śluby i inne paskudne rzeczy (ach te chore umysły Japończyków…), ale wieczory spędza raczej bez niej. Na imię jej Katherine. Przez „K”. Pewnego razu budzi się obok Catherine. Przez „C”. Imiona identyczne, jednak charakterkiem… ojojoj! Catherine zaczyna kusić i męcić w głowie naszego bohatera, który od tej pory musi kryć się ze zdradą, męczą go wyrzuty sumienia i w ogóle robi się ciekawie.
A z telewizorni dochodzą coraz to nowsze informacje o niewyjaśnionych zgonach młodych mężczyzn. Wszyscy umierają we śnie.
I tak siedząc w barze, sączycie kolejne trunki, gadacie ze znajomymi i z nieznajomymi (nie tylko słuchacie, ale aktywnie wybieracie odpowiedzi), wysłuchujecie fajnych anegdot związanych z pitymi alkoholami (uwaga na polski akcent! doceniono nas!), a w tle zaczyna rysować się tajemnica i śmiertelne niebezpieczeństwo. Słowem: bardzo fajna przygodówka, choć w zasadzie nastawiona głównie na pogaduchy.


Śmierdzi kanciatym Minecraftem, ale uwierzcie, że to nie to samo!

Kiedy stan Vincenta wskazuje na niewskazany, plącze się język, plączą się nogi i plączą się fakty, trzeba podjąć męską decyzję: wracam do domu. Do łóżka, do podusi, do kołderki…
Tu zaczyna się zasadnicza zabawa. A mianowicie sny Vincenta. A dokładnie koszmary.
Vince śni o tym, że ktoś najpierw w konfesjonale odpytuje go z jego grzechów (czy jak kto woli: najlepszych momentów życia), a następnie mówi mu: wspinaj się na wieżę, bo zginiesz. Zginiesz naprawdę. Nie obudzisz się ze snu, jeśli spadniesz. Wspinaj się by żyć.
Zaczyna się logiczno-zręcznościowy etap gry. Zasady są banalnie proste – możesz przesuwać kolejne bloki, które są sześcianami wysokości Vincenta. Możesz je przepychać, by budować sobie „schody” którymi dotrzesz na szczyt danego piętra, co uchroni Cię od śmierci w świecie rzeczywistym. Motywacja najlepsza z najlepszych, to i Vinnie poci się i męczy, żeby dojść jak najszybciej, jak najwyżej, bo warstwy pod nim stopniowo się zapadają i jeśli zbyt długo stanie w miejscu – spadnie w otchłań. I już. I tyle. Mało?

No dobra… Bloki są różne, jedne można pchać, innych nie, niektóre są najeżone pułapkami, a inne się rozpadną, gdy na nich staniesz. Żeby było trudniej, co jakiś czas spotykasz owce, które będą chciały żyć jak Wy i będą się wspinać tarasując trasę Vincentego swoimi klockami (na cycki świętej Apolonii – jak to brzmi!), albo wręcz będą chciały Cię wykończyć. No co tak patrzycie? Że niby nie mówiłem o owcach? A to nie jest oczywiste, że jak są sny, to zawsze jakimiś drzwiami wejdą do nich owce? To od początku.


Poczekalnia i party room w jednym. Tu owieczki mają czas na... to co tam robią owieczki, łotewa...

W snach spotykamy innych nieszczęśników, walczących o przetrwanie. Każdy z nich wygląda jak bielutka owieczka. Kiedy się wspinamy, nie możemy liczyć na pardon z ich strony i wielokrotnie przyczynią się do śmierci Vincenta. Ale kolejne etapy, to kolejne piętra i zanim zostaniemy rzuceni do kolejnego wyzwania, trafiamy do swoistej poczekalni. Tutaj poznamy owce, które czekają na swoją kolej do wspinaczki. Owca z twarzy podobna do nikogo? Nie tutaj… zaczniecie coś kojarzyć – zupełnie jakbyście znali się z jednego pastwiska… albo czegoś podobnego. Owce będą się gromadzić i zawierać układy. Będą się wspierać i dzielić technikami wspinaczki oraz pomysłowymi sposobami na pokonanie kolejnych przeszkód, ale inne spróbują zaszkodzić. Jak to na ogół bywa, znajdzie się nawet owczy handlarz, który sprzeda kilka bonusów, mogących ułatwić rozgrywkę. Od Waszych słów będzie zależeć wiele, mi. to, czy dana kulka wełny przetrwa kolejny etap.

Potrzebowałem jednej strony A4, żeby opisać czym w zasadzie jest Catherine. A czym nie jest? Nie jest to hentai, gdzie kreskówkowe cycki latają naokoło ekranu, a Waszym zadaniem jest zrobić dobrze kolejnym pannicom. Usłyszałem coś takiego od jednego ze „znawców” gier, który Kasieńkę nazwał nędzną produkcją, bo to tylko animowane porno i on tam nie znajduje nic dla siebie. Nie tylko nie grał i mieszał grę z błotem, ale mówił o niej kompletne bzdury, nie mające pokrycia w faktach. Być może właśnie przez takiego znawcę do tej pory nie znaleźliście czasu na to, by zagrać w ten tytuł. Mam nadzieję, że przy najbliższej okazji kopniecie go w… Nie to żebym nawoływał do przemocy.

Catherine jest produkcją bardzo oryginalną. Ciekawa fabuła, osadzona na dwóch równoległych płaszczyznach, tworzy bardzo ciekawą aurę tajemnicy i niepewności. Mocna psychodela, niczym w filmach Davida Lyncha. Jest ona świetnym pretekstem, do zabawy z kolejnymi łamigłówkami, które dają masę frajdy, nawet pomimo tego, że nie ma tu zadań, z którymi nie poradzi sobie średnio sprawny umysł. Dla chcących sprawdzić jak pracuje ich szara masa pod kopułą, jest inne wyzwanie. Bo o ile w „misjach” fabularnych wszystkie kolejne wieże są takie same, więc w ekstremalnych sytuacjach pomoże wujek YouTube, tak w trybie Babel mamy losowo generowane poziomy i tutaj można dostać kociokwiku robiąc kolejne poziomy.
Dodam jeszcze tylko, że fabuła może się zakończyć na kilka sposobów – oferuje dużo więcej niż „dobre i złe” zakończenie.


Owszem, mówiłem, że gra nie jest chorym japońskim pornosem animowanym, ale nie mówiłem, że jest całkiem normalna!

Wiele osób narzeka, że gry są odtwórcze, brak im innowacyjności, a developerzy tworzą: Fifa 18, Call of Duty 27 i Uncharted 9. Kiedy jednak wyszła taka perełka, zainteresowanie nią było tak znikome, że po dziś dzień nie spotkałem nikogo, kto by w to grał. Dlaczego? Wiem, że sporo złego uczyniła etykietka japońskiego dziwactwa dla zboczonych geeków, którzy brandzlują się na widok rysowanych majtek. Owszem, gra ma lekkie zabarwienie erotyczne, ale wszystko odbywa się w kontekście wesołej, rubasznej historyjki, a nie ostrego hentai. Jak mówiłem: zero golizny, Wasze kobiety nie będą zazdrosne. Brać i grać. Bo warto.

(Nie wstydź się - kliknij "Lubię to" i bądź na bieżąco z kolejnymi aktualizacjami ;))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz